profanacja

Ja nie palę, ale zdjęcie mi się podoba.
Dlaczego akurat profanacja? Patrzysz na to słowo, coś Ci z tyłu głowy świta: to chyba o znieważenie czegoś chodzi. Otóż to, strzał w dziesiątkę, możesz zjeść kostkę czekolady w ramach nagrody.
Nie uważam się za pisarkę/dziennikarkę/blogerkę (dobry Boże), nie uważam się za nikogo godnego jakiegokolwiek miana opisującego umiejętności pisarskie. Cóż, prawda wyszła na jaw - nie mam ich.
Profanacja, bo jednak piszę. Tu, tam, gdziekolwiek. Chwytam pióro (jedyne słuszne narzędzie do pisania) i piszę choćby jedno zdanie, najczęściej te wyrażające moje niezadowolenie, dezaprobatę, narzekanie na cały świat, bo nie jest zgodny z moimi wartościami, tudzież na czas, bo ten z kolei za szybko płynie.
Profanacja, bo wykorzystuję sztukę słowa pisanego na moje narzekania na wszystko na co tylko mogę, pociągając za sobą innych, uświadamiając ich, że nic nie zgadza się z moją ideologią, a świat nie sprzyja już idealistom. Nigdy nie sprzyjał, beznadziejny świat.
Profanacja, gdyż pogrążona w głębokiej depresji siadam przy oknie i niczym sokole oko osiedlowego monitoringu obserwuję ludzi, żyjących w błogiej nieświadomości, że świat, w którym żyjemy to jedno wielkie, mówiąc kolokwialnie czy też nie, gówno. Jakby tego było mało, wspaniałomyślnie postanowiłam podzielić się tym z Internetem, ponieważ moje otoczenie już dawno przestało mnie słuchać, zamykając się w swoich czterech ścianach, tylko dlatego, że "gadam za dużo", "snuję bezsensowne i wyssane z palca historie". 
Profanacja,ponieważ żyję w przekonaniu, że gdzieś na świecie znajdę kogoś, kto o siódmej rano zechce przeczytać mój monolog będący górnolotnym protestem przeciw centralnemu sterowaniu gospodarką i obalający dawno postawione tezy, w które wszyscy tak głęboko (nieświadomie) wierzą.

Komentarze